Po przygotowaniu deski jeden krok dzieli nas jeszcze od etapu powstawania ikony czyli położenia pigmentów. To wybranie przedstawienia i przygotowanie podlinnika ikony.
Najpierw należy przemyśleć co w posiadany wymiar deski się idealnie wpasuje i równie ważne, a może jako pierwsze co podpowie nam serce. Pierwszym wyborem w moim przypadku był Chrystus Pantokrator.
Na początku nie jest łatwo. Pamiętam z jakim przerażeniem i obawą mieszałam pierwszy pigment. Wszystko wydawało się tajemnicze i niepojęte. Cała ta mieszanina jajka i octu, dodawanie pigmentu. Jak dobrać ilość wody do rozrobienia koloru? Ciągle prosiłam o sprawdzenie czy pigment jest dobry do malowania. W kółko słyszałam – za mało pigmentu, jak dodałam pigment to – za mało emulsji, jak dodałam emulsję to – za mało wody.
Myślałam, że nie nadaje się do tej pracy, wiele razy brakowało mi wiary w swoje siły. Nic dziwnego ta technika chociaż nie jest trudna z początku każdemu wyda się trudna poprzez okrycie woalem tajemnicy. Myślę, że wynika to z tego, że na warsztatach często po prostu jest brak czasu i szybko przystępuje się do pracy. Priorytetem jest bowiem ukończenie ikony przez kursanta. Prowadzący z braku czasu zatem niedostatecznie uczą mieszania pigmentów i nie podają przepisu jak go wykonać. Dodatkowo podejście z nadmiernym pietyzmem do tej czynności rodzi w uczącym się lęk i przeświadczenie, że tylko mistrz to potrafi. Wiele razy widziałam oczy nieprzytomnie wpatrzone w swojego nauczyciela. Sama też tak się czułam. Z jednej strony jest to godne uznania z drugiej zaś dochodzę do wniosku, że po prostu głupie. Pewnie teraz usłyszę oburzenie wielu osób, ale przecież technika jest tylko techniką. Nie można się bać robić tego co można robić przez poznanie zasady, to przecież nie czary.
Podziw natomiast winny budzić postawa, podejście właśnie duchowe i ranga podjętego tematu oraz talent. Bo jakiś przecież musi być.
To moje spostrzeżenia i odczucia. Z pewnością na wszystko na kursie jest za mało czasu, a wszyscy czują nieustanny niedosyt wiedzy. Dlatego doradzam wszystkim aby samodzielnie jak najwięcej pracy wykonywali w domu. To najlepsza nauka. Samotne skupienie się, poddanie i kontemplacja pisanej ikony. Towarzysząca modlitwa i jeszcze częściej słuchana muzyka w nieoceniony sposób pomagają w pisaniu ikony. Natomiast wszelkie warsztaty traktować należy jako doskonalenie poprzez ocenę i korekty swojej pracy.
Fascynujące jest również to, że pisać ikony uczą się osoby o różnych profesjach często nie mające zainteresowań artystycznych i nie zdających sobie sprawy ze swojego daru. Odkrywają go właśnie w czasie pisania ikon. To uważam jest wielkim cudem jaki dokonuje się w tych osobach poprzez ikonę.
Tego życzę wszystkim piszącym ikony.