Olifa – jak zepsuć ikonę…

Muszę się przyznać, że pierwsze samodzielne wykonanie werniksu kosztowało mnie utratę ikony. Cały proces wydawał się łatwizną w porównaniu z pracą włożoną w jej powstanie. Dlatego nie mogę się pochwalić pierwszą napisaną ikoną. Po prostu ją zniszczyłam.

Jak się to stało? To było tak… Po powrocie z Supraśla zaczętą ikonę kończyłam pisać na zajęciach w pracowni oraz w domu. Wiele razy widziałam jak na zajęciach olifowane ikony nabierają kolorów. To wprawia mnie w zachwyt od pierwszego razu kiedy widziałam jak kolory stają się intensywne a złoto pięknie okala pisaną postać, po prostu magia…

Moja ikona została „skończona” zajęcia się skończyły i zaczęły się wakacje. Postanowiłam samodzielnie położyć olifę. Otrzymałam instrukcję jak to wykonać i przystąpiłam do dzieła zniszczenia, jak się później okazało.

Supraślskie ikony zabezpieczane były olifą /olej lniany/ długo schnącą. Jej właściwości i swoją niewiedzę poznałam na własnej ikonie.

Ikonę oczyściłam z drobinek kurzu, wykonałam osłonkę na ikonę, spryskiwaczem z wodą oczyściłam powietrze aby nic niepożądanego w czasie schnięcia się nie przykleiło. Ikonę ogrzałam i wylałam na nią niewielką ilość oleju. Rozprowadzona olifa pięknie przykryła napisany wizerunek Pantokratora. Następnym etapem wg instrukcji było zdjęcie jej nadmiaru. Nadmiar zajęłam przez położenie na ikonie czystych kartek do drukowania. Kartki „wypijają” nadmiar olify a następnie odłożyłam ikonę do wyschnięcia. Wszystko ok, zrobione…

No niestety drugi dzień nie był już taki przyjemny, kiedy zobaczyłam co się stało myślałam, że serce mi pęknie z żalu. Ikona Pantokratora napisana została na desce z kowczegiem i na tych właśnie częściach utworzyły się zacieki! Olifa już zgęstniała. I co tu teraz zrobić?

Poszukiwania informacji jak zdjąć olifę zakończyły się niepowodzeniem. Prowadząca mnie nauczycielka poradziła, zostawić ikonę i w przyszłości poszukać kogoś kto zna się na odnawianiu i konserwacji i oddać ikonę.

Z takim faktem trudno jest się pogodzić, zwłaszcza takiej Zosi Samosi jak ja. Miałam nadzieję, że olifę uda mi się delikatnie zdjąć z ikony. Nie udało się, a dodatkowo uszkodziłam złocenie, potem już lepiej nie mówić! Stan na dzisiaj to deska do ponownego gruntowania i pisania od nowa.

Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Nauczyłam się po pierwsze, że nie trzeba się spieszyć. I że na każdym etapie pisania ikony może się coś wydarzyć.  Gdybym poczekała na zajęcia po wakacjach to ikonę zabezpieczyłabym na zajęciach.

Dowiedziałam się też, że można wykonać zabezpieczenie ikony za pomocą oleju twardoschnącego. I od tej pory właśnie stosuję ten olej do zabezpieczania ikon. Zaletą tego środka jest szybki czas schnięcia w porównaniu oczywiście z olifą. Olifa schnie od kilku miesięcy nawet do dwóch lat, jak mówią bardziej wprawieni w pisaniu. W tym czasie ikona powinna być zabezpieczona przed dostaniem się kurzu.

Szybkość schnięcia oleju twardoschnącego to kilka dni. To dotyczy jednej warstwy! Takich warstw trzeba położyć kilka. Czas oczekiwania na ukończenie ikony i cieszenie się jej pięknem zależy więc od ilości wykonanych warstw. Początkowo podobały mi się ikony z delikatnie położoną olifą, natomiast teraz bardziej przypadła mi do gustu połyskująca powierzchnia. Wszystko to oczywiście rzecz indywidualnego podejścia piszącego.

olifaolej-twardoschnacy-blyszczacy

Skomentuj lub polub 👍 ten wpis!


 

Reklama

2 uwagi do wpisu “Olifa – jak zepsuć ikonę…

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s